Historia sprzętu turystycznego
historia sprzętu turystycznego
Branża

Historia sprzętu turystycznego

Redakcja skalnik.pl / 06 kwietnia 2018

Strychy, pawlacze, piwnice pełne są starego, nieużywanego od lat sprzętu turystycznego. Postanowiliśmy wydobyć na światło dzienne te zapomniane przedmioty, które niegdyś można było zobaczyć na szlakach, polach namiotowych i w schroniskach. Jak wypadają na tle nowoczesnego sprzętu? Zapraszamy do podsumowania naszej akcji #muzeumSkalnika.

Śruby lodowe

Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że nie różni ich tak wiele. Niemniej nawet konstrukcje tak mało skomplikowane jak śruby lodowe, z biegiem czasu udoskonalono. Wspinacze i alpiniści to odkrywcy, a spośród nich przecież “rekrutują” się projektanci sprzętu. Nic więc dziwnego, że nawet taki sprzęt doczekał się innowacji.

Nowe śruby – w porównaniu z modelami z garażowych kuźni szpeju – są na pewno lżejsze, a nierzadko także bardziej wytrzymałe. Postęp technologiczny sprawił, że w śrubach wykorzystane zostały lepsze stopy metali, które są także mniej podatne na korodowanie. Anodowane aluminium i stal chromowana wypierają coraz częściej nawet lekki tytan stosowany w popularnych śrubach Irbis. Sama konstrukcja współczesnej śruby lodowej także uległa zmianie. Powszechnym elementem stały się korbki, z którymi wkręcanie jest o wiele szybsze. Kolejne różnice to liczba zębów czy wielkość i długość gwintu. Wszystko po to, by asekurację uczynić pewniejszą, a lodową wspinaczkę usprawnić i wynieść na wyższy poziom.

śruby lodowcowe

Podobne czy inne? Nowoczesna śbuba lodowa kontra model sprzed lat.

Karabinki

Dążenia projektantów szpeju, w tym karabinków, również idą w stronę produkowania coraz lżejszego i bezpieczniejszego szpeju. Karabinki używane we wspinaczce to w znakomitej większości modele z lekkich stopów. W modelach przeznaczonych do asekuracji, budowy stanowisk i zakładania autoasekuracji spotyka się coraz bezpieczniejsze blokady zamków. Prezentowany na zdjęciu karabinek SM’D Petzl ma pod pierścieniem czerwony znacznik. Kiedy jest on widoczny, wspinacz otrzymuje sygnał o odkręconym pierścieniu. Wiele karabinków posiada jeszcze bardziej skomplikowane patenty. Mają one zmniejszyć ryzyko błędu, przeoczenia, rutyny, które we wspinaczce mogą mieć bardzo poważne konsekwencje. Automatyczne blokady zamków, nowe przekroje karabinków, zamki pozbawione kłopotliwie haczących się ząbków, czy rozwiązania typu Spring Bar przekonują, że w ewolucji karabinków projektanci nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

O szpeju możesz przeczytać więcej na naszym fanpage’u: https://goo.gl/b3pNCJ

karabinki

Karabinki z historią i nówki sztuki, które dopiero zaczną się wspinać.

Buty wspinaczkowe

Nie będzie przesadą powiedzieć, że dla wspinaczy buty to fetysz lub obsesja. O butach wspinaczkowych prawdziwy łojant może mówić godzinami, nie kończąc nawet wtedy, kiedy obejrzy każdy detal i odmieni ich nazwę przez wszystkie przypadki. Najciekawsze, że ten, kto już trochę się wspina, wcale nie widzi w tym przesady. Po prostu wie, że dopieszczona konstrukcja to większa skuteczność w pokonywaniu pionu.

Korkery musiały być ciasne. To zupełnie taka sama sytuacja, jak w dzisiejszych butach do wspinania. Dziś ciężko wyobrazić sobie jednak, że ktoś chciałby wspinać się w samoróbkach. Nie ten styl i nie te trudności, żeby nie stać się wyznawcą mega tarciowej gumy, asymetrii, ostrego łuku w podbiciu i piętki stworzonej do haczenia.

O pierwszych butach wspinaczkowych i korkerach przeczytasz na naszym faccebook’u: https://goo.gl/ZqJZ5k

buty wspinaczkowe

Korkery – prototyp prawdziwych butów wspinaczkowych. Tak wyglądała (r)ewolulcja we wspinaniu.

Kuchenki turystyczne

Nieduże kuchenki turystyczne wymagały noszenia paliwa. Butelka benzyny była nieodłącznym towarzyszem biwaków i kilkudniowych wyjazdów. Zdarzało się, że jej zawartość wyciekała i pojawiała się w roli niepożądanego dodatku do jedzenia. Żelaznej dyscypliny wymagało czyszczenie i przeglądanie breżniewek, ponieważ każda nieszczelność lub zabrudzenie mogło spowodować wybuch lub niekontrolowany pożar. Dzisiejsze palniki gazowe są pod tym względem idealnie bezpieczne i wygodne. Wystarczy przykręcić lub przebić kartusz, by po paru chwilach cieszyć ciepłą herbatą lub obiadem. Mieszanki gazowe są tak dobierane, żeby dawać ogień w każdych warunkach.

Poznaj przygody z breżniewkami: https://goo.gl/9MGswj

kuchenki turystyczne

Nowoczesna kuchenka i jej babcia zwana „kostką” lub „breżniewką”.

Czołówki

Latarki czołówki, bez których trudno dziś sobie wyobrazić nocne poruszanie się po szlaku czy wieczorne przygotowania na biwaku, mają niezbyt długą historię. Niespełna 40 lat temu pierwsza czołówka zawojowała świat. Była jedynym dostępnym wtedy modelem, zatem doczekała się wielu przeróbek – część z nich w wykonywana była w zaciszach domowych. Chociaż ogólny zamysł umieszczenia źródła światła na głowie nie zmienił się, trudno porównać ówczesnego Zooma do dzisiejszych modeli. Żarówki halogenowe zostały wyparte przez długowieczne i energooszczędne diody LED. Ulepszano tryby, zmieniano moc świecenia, zwiększano czas pracy i rozwijano alternatywne źródła zasilania, a jednocześnie wciąż zmniejszano wymiary czołówek. Wszystko po to, żeby czołówka była gotowa do użycia zawsze wtedy, gdy jest potrzebna.

Szczegółowo pierwszą czołówkę opisaliśmy w notatce: https://goo.gl/y6evHS

czołówki

Petzl Zoom – pierwsza latarka turystyczna na głowę. Obok model o kilka oświetleniowych „epok” nowocześniejszy.

Plecaki

Najstarszym eksponatem w naszym muzeum jest plecak, który obchodził już setne urodziny. Nie jest to typowy plecak turystyczny, ale model wojskowy. Znalazł się on jednak w muzeum Skalnika nieprzypadkowo. W czasach, w których typowy sprzęt turystyczny był jeszcze rzadkością, to właśnie rzeczy z demobilu pozwalały ludziom wypoczywać w terenie i podejmować coraz to ciekawsze wyzwania w górach. Wojskowe plecaki, buty i odzież były przede wszystkim bardzo wytrzymałe i mogły sprostać nawet najtrudniejszym warunkom.

Producenci plecaków z kolejnymi latami dążą do stworzenia modeli coraz to bardziej doskonałych. Kto bliżej przygląda się plecakom, ten wie, że każdy producent ma swoje rozwiązania i priorytety. W prezentowanym na zdjęciu plecaku Kaipak marki Fjallraven liczy się wytrzymałość. Z tego powodu wykonano go ze słynnego materiału G-1000. Inni producenci mogą stawiać na inne, równie ważne w plecakach właściwości, takie jak wygodny system nośny, duża liczba kieszonek albo minimalizm, łączący się często z jak najmniejszą wagą.

Przeczytaj kilka opowieści z historii plecaków na fanpage’u Skalnika: https://goo.gl/bPhHTE

plecaki

Plecak na przestrzeni ponad stu lat. Model z lewej powstał w 1915 r.

Buty trekkingowe

Te potężne, skórzane buty na zdjęciu obok to Zawraty, polskiej produkcji buty wysokogórskie, które były obiektem marzeń i westchnień wielu turystów. Gdyby dokładnie przestudiować zdjęcia z czasów “złotej ery Himalaizmu” na nogach zdobywców najwyższych gór świata dojrzymy właśnie ten model. Produkowano je z myślą o zdobywaniu gór zimą, dlatego też są masywne, ciężkie i – co jest rzeczą gustu – dość mało oryginalne jeśli chodzi o wzornictwo. Ich cholewka była wykonana z grubej licowej skóry, a gumowa podeszwa montowana była oddzielnie. Było to rozwiązanie o tyle praktyczne, że zdartą podeszwę można było wymienić. O buty dbano wcierając w skórę różnego rodzaju mazidła, które niestety pozbawiały je naturalnej oddychalności.

Zawraty były zdecydowanie butami dla zaawansowanych górołazów. A w czym szlaki przemierzali zwykli turyści? Najczęściej w popularnych “traperkach” lub wojskowych “opinaczach”. Traktor podeszwy traperków przestawał istnieć po jednym lub dwóch sezonach, zostawało więc szlifowanie kamieni tym zerowym bieżnikiem. Z wodoodpornością nie miały wiele wspólnego, chociaż oczywiście łapano się różnych sposobów na zabezpieczenie ich przed deszczem i przedłużenie trwałości.

Chociaż skóra naturalna nadal jest bardzo cenionym surowcem stosowanym w cholewkach butów trekkingowych, coraz częściej zastępuje się ją sztucznymi materiałami. Producenci prześcigają się, by proponować coraz lżejsze buty przeznaczone w góry wysokie i najwyższe. Para takich butów potrafi ważyć ułamek tego, co pojedynczy but kilkadziesiąt lat temu. Dla zwiększenia komfortu stosuje się membrany, których zadaniem jest ochrona przed deszczem, ale przy zachowaniu dobrej oddychalności. Vibram lub podobna do niego, bardzo przyczepna, a zarazem trwała guma jest standardem w podeszwach. Daje ona dobrą przyczepność w każdym terenie i na różnych podłożach. Znani producenci butów nadal proponują wymianę zużytych podeszw jeśli tylko cholewka butów pozostaje w dobrym stanie. Środków do pielęgnacji obuwia nie brakuje – atomizery, spraye, płyny do każdego rodzaju cholewki dbają o zachowanie dobrych właściwości materiału.

Zawraty szerzej opisaliśmy w tekście: https://goo.gl/uuQzke

buty trekkingowe

Buty trekkingowe. Z lewej legenda, z prawej nowoczesność.

Kurtki turystyczne

Kiedyś najpopularniejszymi kurtkami turystycznymi były anoraki. Chroniły przed deszczem i wiatrem – czasami tylko symbolicznie. Powstawały w małych zakładach krawieckich lub na domowych maszynach klubowych koleżanek. Szyto je z ortalionu, często przemycanego nielegalnie np. z Czechosłowacji. Ich przedłużony krój dobrze sprawdzał się podczas asekuracji lub odpoczynku w paskudnej pogodzie, ponieważ łatwo można było nimi okryć uda i nogi. Miały patenty, które poprawiały wygodę użytkowania: daszek w kapturze, kieszonkę na piersi, ściągacz na dole czy specjalny wywietrznik na plecach

Wodoodporne, wiatroszczelne, oddychające – dzisiejsze kurtki wydawałoby się, że tylko z grubsza przypominają swoich przodków. Część rozwiązań sprzed lat przeszła ewolucję – wywietrzniki przeniesiono pod pachy, a zamiast jednej kieszonki, zazwyczaj są co najmniej dwie, dostęp do uprzęży ułatwiają dwubiegowe zamki. Największa zmiana dotyczy jednak materiałów zewnętrznych – dzisiejsze są trwałe i lekkie, z membranami, które dają odporność na deszcz, a jednocześnie zapewniają oddychalność.

Więcej o zaletach i wadach anorakow w tekście: https://goo.gl/Xn5FUD

kurtki turystyczne

Anorak i techniczna kurtka. Ten pierwszy ze wszystkimi ówczesnymi bajerami.

Rakiety śnieżne

Tyle je łączy, ile dzieli. Nowe i stare rakiety śnieżne działają w ten sam sposób, zwiększając pole nacisku na śnieg. Trącące myszką modele i hiper kosmiczne kształty powstawały od zawsze z jak najlżejszych materiałów. To kolejne podobieństwo, które miało zadbać o to, by w ciężkich warunkach zimowych nie trzeba było nosić na nogach zbędnych kilogramów. A jednak wystarczy kilka sekund spojrzenia na nowoczesne rakiety śnieżne, żeby spostrzec, jak dużo się zmieniło. Rakieta Symbioz marki TSL jest lekka, wykonana z elastycznego tworzywa i wyposażona w systemy ułatwiające wędrowanie. Chodzenie w takim modelu jest bardziej naturalne, czego nie można powiedzieć o rakietce z aluminiowych rurek i taśm.  Po zainstalowaniu takiej rakiety krok w nieco głębszym śniegu przypominał raczej sposób poruszania się bociana. Chyba wiesz, o co chodzi…

Dowiedz się więcej o rakietach – wynalazku starszym od koła: https://goo.gl/3uLkTM

rakiety śnieżne

Rakiety śniezne. Z lewej archaiczna, z prawej kosmiczna.

Raki i czekany

Przez lata nie zmienił się podstawowy fakt – potrzebujemy dodatkowego sprzętu, żeby bezpiecznie poruszać się po zalodzonym, stromym terenie. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu raki i czekany wykuwali klubowi koledzy lub znajomi kowale. Być może przyrządy te miały nieco toporny wygląd i trudno nazwać je ultralekkimi, ale spełniały swoją rolę. Jednak największą ich zaletą był po prostu fakt, że były dostępne. Porównując współczesne modele raków i ich przodków z jednej strony widać, że sam trzon konstrukcji nie uległ wielkiej zmianie – zęby, regulowany łącznik i konieczność połączenia raka z butem pozostały niezmienne. Drastycznej przemianie uległy oczywiście materiały – obecnie są bardzo lekkie, a jednocześnie trwałe. Pojawiły się proste i funkcjonalne podkładki antyśniegowe. W systemie mocowania tradycyjne taśmy przemieniły się w plastikowe koszyki lub system zatrzasków, chociaż taśmy pozostały w roli dodatkowego łącznika. Ewolucja czekanów najbardziej widoczna jest w modelach technicznych – z prostego modelu po zaawansowane, wyginane styliska umożliwiające wygodne pokonywanie lodowych pionów.

Więcej o rakach i dziabach: https://goo.gl/FZnG2v

raki i czekany

Raki i dziabki. Zabawki lodowych wojowników.

 

Tych kilka eksponatów to tylko drobna część historii sprzętu turystycznego. Znajdowanie starych outdoorowych rupieci to ekscytująca zabawa, bo za każdym takim sprzętem kryją się historie związane z jego wykorzystaniem. W tym roku nasz sklep obchodzi swoje 25 urodziny. Nasze #muzeumSkalnika to jeden z pomysłów na świętowanie jubileuszu powstania Skalnika. Wkrótce kolejne. Obserwuj nas i wspominaj razem z nami.

Beata Nawrotkiewicz, Sławek Nosal – redaktorzy sklanik.pl

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:
Zobacz również:

Możliwość komentowania została wyłączona.