Śpiwór do schroniska lub na letnie biwaki nie musi być bardzo ciepły, powinien jednak być wygodny i pakowny. Wśród nowej gamy produktów marki Volven jeden model śpiworów jest idealny, by wypróbować go na letnim nocowaniu, a w pozostałych porach roku – zabrać do schroniska.
Śpiwór Narvi 200, bo ten model przetestowałam na ostatnich wyjazdach, to lekki śpiwór puchowy. Według parametrów komfort termiczny to 13,6°C – co oczywiście jest pewną wskazówką dla nas, użytkowników. Te osoby, które nocą marzną (czyli między innymi ja) będą go użytkować raczej jako śpiwór schroniskowy lub wypoczynkowy (np. na hamaku podczas restu wspinaczkowego), ale osoby, którym nocami jest ciepło z powodzeniem zabiorą go na późnowiosenny czy letni wypad pod namiot.
Poznaj markę bliżej na stronie volven.pl
Zostanę jeszcze na chwilę przy kwestiach technicznych. Wypełnieniem śpiwora jest puch kaczy o sprężystości 650 cuin. Waga wypełnienia to 200 g. Od tego, ile jest puchu w śpiworze zależy nie tylko ostateczna waga produktu, ale też jego przeznaczenie.
Dla coraz większej liczby osób kochających outdoor znaczenie mają nie tylko parametry produktu, ale też jego pochodzenie i wpływ na środowisko. Dobra wiadomość jest taka, że puch w śpiworze Narvi 200 ma certyfikat RDS. Oznacza to, że znane jest pochodzenie puchu (i pierza). Pozyskano go od martwych ptaków, a dodatkowo były te były hodowane w odpowiednich warunkach.
Wspomniany wcześniej komfort techniczny został potwierdzony specjalnym certyfikatem i jest wynikiem badań niezależnego ośrodka kontrolnego. Dzięki temu dana ta jest obiektywna, a co za tym idzie łatwo porównać Narvi 200 z innymi śpiworami, nad którymi być może się zastanawiasz.
Śpiwór jest naprawdę leciutki, waży trochę ponad pół kilograma. Kompresuje się do rozmiaru mniej więcej dużej puszki z gazem (no dobra, kto nosi gaz do schroniska – śpiwór zajmuje mniej więcej tyle miejsca, co kurtka softshell). Rozprężony natomiast szybko napełnia się puchem i choć wygląda niepozornie (bo puchu jest niewiele), to jednak wystarczy wejść do wewnątrz, by przekonać się, że „to działa”.
Narvi 200 śpiwór ma kształt mumii, który zdecydowanie jest najbardziej efektywny w zachowaniu dobrej termiki, choć z wygodą bywa różnie. Chociaż Narvi 200 pozytywnie mnie zaskoczył, jest na tyle obszerny, że można się w nim w miarę komfortowo „poukładać” do snu. Poza tym lata praktyki robią swoje i dla mnie liczy się tylko to, żeby zamek był po właściwej stronie. Właściwej, czyli? Śpię głównie na lewym boku i dlatego najwygodniejszy dla mnie jest śpiwór z zamkiem po lewej stronie. Wolisz zamek z prawej? Nie ma sprawy, bo śpiwór Narvi 200 ma do wyboru zamki po jednej lub drugiej stronie i decyzja należy do ciebie.
Zamek, to zwykle ta część śpiwora, na którą najczęściej klnie się nocą, próbując go otworzyć lub zamknąć w ciemności. W Narvi 200 mamy – standardowy w przypadku śpiworów – zamek dwubiegowy. Można go zatem otwierać (i zamykać) niezależnie od siebie zarówno od góry, jak i od dołu. Z zacinaniem nie ma większych problemów, bo brzegi zamka pozbawione zostały zaszewek, które często „wchodzą” w maszynkę. Wewnętrzna listwa docieplająca jest na tyle szeroka, że też nie przeszkadza w zapinaniu czy odpinaniu suwaka. Przy wolniejszym otwieraniu wszystko działa idealnie, czasem niewielkie zacięcia pojawiają się przy gwałtownym ruchu lub gdy zamek nie jest ułożony prosto.
W mumii ważnych jest kilka elementów konstrukcyjnych, według mnie to konstrukcja całości, dolna część, kaptur i zamek. Pierwszym zaskoczeniem, dość pozytywnym, jest głęboka część na stopy. Stopy to ta część, która marznie mi najczęściej, co więcej często, gdy wchodzę do śpiwora są one zmarznięte i jakoś próbuję je ogrzać. W śpiworze Narvi 200 zamek kończy gdzieś w połowie łydki, nawet na poziomie kolana. Z jednej strony powstanie szczelniejsza dolna część śpiwora, w której łatwiej ogrzać stopy. Z drugiej jednak strony trudno mi było nocą rozpiąć dół śpiwora, żeby wpuścić do środka nieco chłodniejszego powietrza. Gdy zamek kończy się tuż w pobliżu stóp jest to dla mnie łatwiejsze i bardziej naturalne, ale być może to kwestia przyzwyczajenia.
Kaptur w śpiworze ma przede wszystkim chronić głowę przed wychłodzeniem. W schronisku może też z powodzeniem pełnić funkcję „higieniczną”, kiedy nie chcemy kłaść głowy bezpośrednio na materacu czy kocu. Kaptur śpiwora Narvi 200 ma ściągacz, który umożliwia ciaśniejsze opasanie głowy (i to dookoła). W tak lekkim śpiworze nie ma to aż tak dużego znaczenia, dlatego zastosowano tu po prostu kawałek zwykłego sznurka z jednym stoperem.
Szukasz śpiwora? Kliknij po –> śpiwory puchowe Volven!
Dbanie o śpiwór puchowy nie jest trudne, wystarczy zadbać o rzeczy podstawowe, jak przechowywanie i używanie w miejscach bezpiecznych.
Z przechowywaniem sprawa jest prosta – nigdy w worku transportowym, zawsze rozłożony tak, by puch był rozprężony. W przypadku Volven Narvi 200 to proste, bo razem ze śpiworem otrzymujemy worek transportowy i bawełniany worek do przechowywania. Warto korzystać z tego ostatniego, bo zapobiega zakurzeniu czy zabrudzeniu nieużywanego śpiwora.
Oczywiście należy chronić śpiwór przed zamoknięciem. Z niewielką wilgocią – skroploną parą czy przypadkowym wylaniem paru kropel płynu – poradzi sobie zewnętrzny materiał, czyli nylon rip stop. Gdyby jednak śpiwór zamókł (np. w plecaku po drodze do schroniska) trzeba go rozwiesić w ciepłym i przewiewnym miejscu – do tego przydadzą się pętelki zamocowane u dołu.
Śpiwór puchowy Narvi 200 testowałam przede wszystkim w schroniskach oraz podczas dziennych wypadów, jako ochronę przed cieniem lub podmuchami wiatru. Sprawdził się w obu tych rolach idealnie. Szczególnie doceniam jego poszerzony krój, dzięki któremu śpi się – także nocnej wiercipięcie – bardzo wygodnie.