Wybór butów w góry to niełatwe zadanie, od natłoku informacji na stronach producentów i blogach można dostać zawrotu głowy. Co ma począć biedny turysta, który chce po prostu uniwersalnego, wygodnego buta na kilka sezonów, który równie dobrze poradzi sobie na tatrzańskich kamieniach i karkonoskich śniegach oraz w beskidzkim błocie?
Uwaga: spojler. Taki turysta może po prostu wejść do sklepu i skierować wzrok w stronę MTN Trainer od Salewy. To buty trekkingowe będące nie tylko absolutnym bestsellerem w katalogu producenta z alpejskim orłem w logo, ale też obuwiem o najbardziej wszechstronnym profilu. Tylko właśnie, skoro są takie legendarne i popularne, to czy można jeszcze powiedzieć o nich coś, co nie zostało wielokrotnie powiedziane? Tego nie wiem, ale warto spróbować.
Cholewka buta wykonana została z przyjemnej skóry zamszowej, a wewnętrzna wyściółka z miękkiego materiału. Między tymi warstwami umieszczono membranę GORE-TEX®. Język oraz kołnierz okalający kostkę (o którym szerzej w kolejnym akapicie) uszyto z cieńszej, elastycznej tkaniny. But ten występuje w ofercie Salewy w dwóch wersjach: damskiej i męskiej. Co istotne, nie jest to tylko kwestia kolorystyki, ale faktycznie buty trekkingowe MTN Trainer damskie są smuklejsze i lepiej dopasowane do specyfiki kobiecej stopy.
Jeśli chodzi o wersje membranowe, to wersja bez GTX była oferowana tylko w wariancie niskim, natomiast wysokie buty trekkingowe są produkowane wyłącznie jako buty z membraną wodoodporną. Waga jednego buta w moim rozmiarze 43 to prawie idealne 730 gramów, więc może nie jest to kategoria piórkowa, ale jednak but oferujący stopom takie wsparcie i ochronę musi trochę ważyć.
Byty Salewa, czyli technologiczny zawrót głowy
Współczesne obuwie górskie weszło już na ten poziom zaawansowania, że czytając opisy produktowe można się poczuć jak na wikipedii, a nie stronie sklepu outdoorowego. To wszystko oczywiście chwytliwe marketingowo nazwy, ale u producentów z najwyższej półki za tymi nazwami idą faktyczne uprawienia i systemy, które pomagają nam, piechurom, jeszcze łatwiej wygodniej i szybciej pokonywać górskie ścieżki. Spójrzmy zatem, co projektanci z włoskiego Bolzano wpakowali do naszego buta.
Membrana GORE-TEX – zastosowano tu jej odmianę o nazwie Extended Comfort, która pozbawiona jest dodatkowej izolacji termicznej, czyli mówiąc wprost – ocieplenia. Dzięki temu MTN Trainer możemy spokojnie nazwać butami całorocznymi (oczywiście jak na nasze umiarkowane warunki klimatyczne) i przy wyższych temperaturach latem membrana będzie w stanie w miarę nadążać z odprowadzaniem na zewnątrz potu, a zimą razem z grubszą skarpetą z merynosa nadadzą się spokojnie na zimowe Tatry czy Bieszczady w minusowej temperaturze. Mnie ani razu te buty trekkingowe z Gore-Tex nie sprawiły dyskomfortu związanego z przegrzaniem. Latem preferuję coś z cieńszą, szybkoschnącą cholewką, jednak wiem, że istnieje spore grono turystów, którzy nawet w lipcu i sierpniu nie wyobrażą sobie wyjścia z domu bez „gore”.
3F System – to jest właśnie ta charakterystyczna, stalowa linka oplatająca kostkę w butach Salewy. Ma on odpowiadać za stabilizację, co ma niebagatelne znaczenie podczas pokonywania trudniejszych technicznie szlaków. No i trzeba przyznać, że stopa faktycznie trzyma się w bucie bardzo stabilnie, pomimo tego, że w cholewce brak jest specjalnych usztywnień. Wygląda na to, że zastosowana linka – mówiąc potocznie – robi robotę.
Flex Collar – to jest hit, naprawdę. Ile to razy po dłuższym marszu w mocno zasznurowanym bucie odczuwaliście nieprzyjemny ucisk nad piętą/w okolicy Achillesa? Najbardziej daje się to we znaki na trasach z dużą ilością naprzemiennych podejść i zejść. Po dłuższym marszu może się to skończyć okropnymi otarciami. Tutaj mamy mięciutki kołnierz wykonany z elastycznego, strechowego materiału, który pracuje razem z kostką przy każdym kroku. Wierzcie lub nie, ale to naprawdę działa. Początkowo ciężko było mi przyzwyczaić się do braku jakiejkolwiek taśmy/uchwytu ułatwiającego zakładanie buta, ale to właśnie z uwagi na Flex Collar ciężko było wszyć taki uchwyt z tyłu cholewki, więc wybaczamy.
Climbing Lacing – jak sama nazwa wskazuje chodzi o „sznurowanko wspinaczkowe”, co oznacza, że sznurowadła są tu pociągnięte prawie od samego czubka buta niczym w obuwiu wspinaczkowym i podejściówkach. Osobiście bardzo lubię to rozwiązanie, trzeba co prawda spędzić trochę więcej czasu na precyzyjnym podociąganiu wszystkich rzędów sznurowadeł, ale z drugiej strony możemy naprawdę idealnie dopasować but do stopy. Co ważne, but nie jest może zaprojektowany pod wybitnie szerokie stopy, ale w newralgicznym miejscu, czyli w rejonie palców jest naprawdę sporo miejsca. A jestem dość wrażliwy na tym punkcie i każda przesiadka z moich szerokich jak kacze płetwy butów do biegania na „klasyczne” obuwie górskie sprawia mi dyskomfort, tutaj jednak obyło się bez problemów.
Podeszwa Vibram WTC – solidna, uniwersalna podeszwa na różne nawierzchnie, począwszy od miękkich ścieżek aż po te bardziej kamieniste i szutrowe. Błoto? Wciąż jest dobrze. Śnieg? Tutaj przyznam, że jestem prawdziwym „control freakiem” czyli zimą najchętniej od razu po wyjściu z pociągu w Szklarskiej Porębie zakładałbym raczki. O dziwo, Salewy MTN Trainer do pewnego stopnia, czyli gdy śnieg nie staje się zbity i wyślizgany, a zbocze nie zwiększa nachylenia – naprawdę dają radę na żywca w śniegu. Na lód to już wiadomo, nie ma mocnych. Rozważniej trzeba też stawiać stopy na mokrej skale, ale taka to już specyfika wytrzymałych mieszanek spod znaku Vibram.
Śródpodeszwa Bilight Midsole i wkładka Ortholite tworzą duet, który bardzo dobrze amortyzuje i razem z podeszwą skutecznie izoluje stopę od nierówności terenu. W butach po prostu idzie się miękko i wygodnie, jednocześnie zostawiając pewne czucie podłoża. Gumowy otok to również rewelacja. Na czubku jest on dodatkowo usztywniony i bardzo twardy, za co bardzo wdzięczne są moje palce po każdym przypadkowym kopnięciu w głaz na ścieżce. Jeśli już jesteśmy przy sztywności – buty dobrze sobie radzą we współpracy z rakami koszykowymi, w moim przypadku był to model Climbing Technology Nuptse Evo. Dopiero na bardziej wymagające tatrzańskie szlaki o dużym nachyleniu gdy wiem, że będzie konieczna praca na przednich zębach raków – wybieram sztywniejsze buty z szafy.
Każdemu jego Everest… albo but trekkingowy
Jako miłośnikowi niskiego obuwia w góry bardzo dobrze znany jest mi wariant MTN Trainer w wersji Low. Te niskie podejściówki bez cienia przesady można nazwać obuwiem kultowym, często widywanym na stopach taternickich mocarzy i ratowników TOPR. Z czasem uznałem, że ich podeszwa jest dla mnie odrobinę jednak za sztywna do szybkiego napierania i przesiadłem się na model Firetail 3 (och Salewo droga, dlaczegóż zaprzestaliście produkcji tego wspaniałego buta?), aby po kolejnym czasie wrócić do Mountain Trainerów, ale już w wersji wysokiej. Najmocniej miałem okazję je przetestować zimą i jesienią, czyli w warunkach najbardziej odpowiadających wysokiemu butowi z membraną. W żadnym wypadku nie należy jednak nazywać ich butem jedynie na chłodniejsze pory roku. Konstrukcja, zastosowane materiały i technologie czynią z Salewa MTN Trainer Mid but niesamowicie uniwersalny i wielosezonowy, nadający się w góry o zróżnicowanej specyfice: letnie Alpy, Dolomity, Pireneje. Zimowa Świnica z rakami i czekanem, a może ubłocony jesienny Beskid Niski? Bardzo proszę. Zarówno na tej krótszej, jak i kilkudniowej wyprawie sprawdzają się wyśmienicie.
A kiedy w takim razie MTN Trainer odnajdą się gorzej? Przy tych naprawdę łatwych, płaskich trasach lub spacerowych szlakach z dużą ilością twardej nawierzchni takiej jak asfalt (bo i takie odcinki mamy w naszych górach) buty nie będą mogły pokazać w pełni swoich walorów, a zalety takie jak wspomniana dużą sztywność mogą jednak przeszkadzać. Warto o tym pamiętać. Na łatwy technicznie szlak długodystansowy z dużym dziennym kilometrażem również bym wysokich MTN Trainerów nie zabrał stawiając na model lżejszy i bardziej elastyczny, ale już na korsykański GR20 – jak najbardziej.
Trekkingowy Święty Graal?
Nie będę owijał w bawełnę, buty górskie Salewa MTN Trainer Mid to obecnie moje ulubione i „domyślne” obuwie na okres jesienno-zimowo-wiosenny. Czyli wtedy gdy zaczyna na szlaku doskwierać chłód i mróz, chlupie woda i skrzypi śnieg. Chyba nie ma drugiego tak uniwersalnego buta, który z czystym sercem można polecić zarówno początkującym turystom szukającym swoich pierwszych „treków”, co zaawansowanym górołazom, który już niejedną odznakę PTTK do plecaka przypięli. Zresztą, spróbujcie zagrać w pewną grę. Będąc na szlaku, w dowolnej turystycznej miejscowości, albo jeszcze w pociągu do tej miejscowości zmierzającym (bynajmniej nie tylko w Polsce!), opuśćcie wzrok i policzcie ile mijanych osób ma na sobie Salewy MTN Trainer. Gwarantuję, że ilość zdobytych punktów będzie ostatecznym dowodem na to, jak flagowe buty Salewy są chętnie wybierane i noszone.