Jeszcze kilka lat temu buty biegowe w zapoczątkowanym przez amerykańską markę Hoka stylu maksymalistycznym (czyli z nienaturalnie grubą podeszwą i ekstremalnie dużą amortyzacją) budziły swoim niecodziennym wyglądem głównie ciekawość i rozbawienie. Z czasem „poduszkowce” zyskały szerokie grono zwolenników wśród biegaczy na całym świecie i praktycznie każdy liczący się producent obuwia na rynku decydował się na wprowadzenie do sprzedaży tego typu modelu – z większym lub mniejszym powodzeniem.
Nie inaczej poczyniła szwajcarska marka On Running, która choć do tej pory nie była kojarzona z mocno amortyzowanymi butami, postanowiła zaproponować biegaczom prawdziwego potwora. A właściwie monstera – Cloudmonstera.
No właśnie, co to w ogóle za marka z charakterystycznym znaczkiem na cholewce i podziurawionymi jak sito podeszwami? Firma On Running pojawiła się w naszym kraju stosunkowo niedawno, wcześniej zyskując sporą popularność na zachodzie Europy nie tylko w segmencie butów biegowych, ale i szeroko pojętego obuwia outdoorowego. Powstaław 2010 roku w szwajcarskim Zurychu i od początku udaje się jej zachować dużą oryginalność zarówno pod względem użytych technologii, jak i wyglądu.
Buty On zwyczajnie trudno pomylić z czymkolwiek innym. Szwajcarzy dobrze wiedzieli, że dobry design nie wystarczy, więc opracowali i przetestowali wiele naprawdę udanych rozwiązań, które zostały użyte w ich butach do biegania asfaltowego i trailowego, a także klasycznych butach hikingowych, czy nawet miejskich – bo i takie znajdziemy w katalogu tego producenta. Jakby tego było mało, możemy na trening od stóp do głów ubrać się w sprzęt marki On Running, bo poza butami, firma oferuje odzież sportową i akcesoria biegowe, takie jak czapki czy skarpety. Wróćmy jednak do butów Cloudmonster.
Kliknij nazwę marki. To tam czeka na Ciebie oferta –> On Running!
Producent dedykuje ten model do pokonywania długich dystansów i codziennych treningów po twardych nawierzchniach jak chodniki i wszelkie inne ścieżki asfaltowe. Jest również polecany dla cięższych biegaczy z uwagi na bardzo wysoki, jeden z największych na rynku poziom amortyzacji.
Potężna amortyzacja i potężna podeszwa to główna cecha Cloudmonstera, można go spokojnie porównać z takimi asfaltowymi modelami konkurencji jak Hoka Bondi, czy Asics Gel-Nimbus. Pod stopą mamy tu 33 mm pianki z tyłu i 27 mm z przodu, przez co sylwetka buta jest dość wysoka i na pierwszy rzut oka masywna. Łatwo obliczyć, że drop (czyli spadek pięta – palce) wynosi tu 6mm.
Buty są przy tym niezwykle lekkie, jeden waży zaledwie 285 gramów (dla rozmiaru 43) – więc to pierwsze wrażenie masywności ulatuje bezpowrotnie po wzięciu buta do ręki. Charakterystyczne „chmurki” czyli otwory w piance w połączeniu z ciekawym wyglądem cholewki nadają całości mocno futurystycznego klimatu. Aż chce się je założyć, aby z czystej ciekawości przekonać się, jak taka konstrukcja sprawdzi się na biegowych ścieżkach i czy w tym w ogóle da się w nich biegać.
Przez lata amatorskiego biegania przez moją szafę przewinęło się sporo par butów chyba wszystkich wiodących marek i muszę przyznać, że Cloudmonstery są faktycznie inne niż wszystkie. Zacznijmy może od góry, czyli cholewki.
Cały przód uszyto z podwójnej, poliestrowej tkaniny, która jest bardzo cienka i jednocześnie mocna, dodatkowo wyposażona w drobne mikrootwory do wentylacji. Celowo użyłem tu słowa „mikrootwory”, bo nie jest to klasyczna meshowa siateczka, która może i jest bardziej przewiewna, ale jednocześnie bywa często piętą achillesową butów. Pękając i przecierając się stanowi w wielu butach mankament, jeśli chodzi o wytrzymałość. Tutaj materiał po wyjęciu z pudełka sprawiał wrażenie pancernego i tak samo pancerny pozostał po przebiegnięciu ponad 300 km.
Tył cholewki okalający piętę jest zauważalnie grubszy oraz lekko usztywniony dla poprawy komfortu. Bardzo udana jest konstrukcja cienkiego i przewiewnego języka, który układa się w idealną zakładkę z cholewką i podczas biegu nie ma szans, aby coś się przesunęło albo podwinęło. Sznurowanie jest dość płytkie, a klasyczne, płaskie sznurowadła umożliwiają szybkie założenie buta i dobre dopasowanie do stopy bez zbędnego regulowania i zabawy w wiązanie.
Szerokość cholewki jest… standardowa. Miejsca na palce jest tutaj w sam raz, ja akurat należę do grupy biegaczy lubiących swobodę w bucie, znaną z butów Altry czy niektórych modeli Inov-8, ale w Cloudmonsterach nie czułem nieprzyjemnego efektu ściskania palców. Było wygodnie nawet na kilkugodzinnych wybieganiach.
Poszczególne elementy cholewki pokrywa i łączy swego rodzaju gładki laminat, a z tyłu ukryto cieszący oko smaczek w postaci malutkiej flagi Szwajcarii. Ciekawostka to też odblaskowe detale, które docenią osoby biegające po zmroku. Poziom wykonania i wykończenia to naprawdę najwyższa klasa – nie ma się do czego przyczepić. Warto nadmienić, że według deklaracji producenta ponad 30% materiałów użytych do wykonania buta zostaje pozyskiwanych z recyklingu.
⇙ Zobacz wszystkie buty do biegania On Running ⇘
Niżej mamy śródpodeszwę, czyli wspomniane już ponad 30mm pianki Helion. To właśnie ona odpowiada za wysoki poziom amortyzacji, w połączeniu z technologią CloudTec. Dzięki chmurkowym otworom podeszwa zauważalnie ugina się dając wrażenie miękkości. Może się wydawać, że taka konstrukcja będzie niestabilna, ale nic bardziej mylnego – można w nich pewnie stawiać każdy krok nie martwiąc się o utrzymanie równowagi i czerpiąc korzyści z energii jaką oddaje pianka. Przez taką budowę dużo gorzej czuć podłoże, ale taka już specyfika butów maksymalistycznych i nie można mieć tu powodu do narzekań.
Inną często cechą butów z grubą podeszwą jest słaba dynamika. Zwyczajnie ciężko się w takim obuwiu rozpędzić, kiedy większość mocy jaką wkładamy w każdy krok absorbuje gruba pianka. W Cloudmonsterach nie jest tak źle, a to dzięki umieszczonej w podeszwie polipropylenowej płytce o nazwie Speedboard. Płytkę tę można nawet na własne oczy zobaczyć spomiędzy wycięć na spodzie podeszwy. Dzięki niej but zyskuje nieco sztywności wśród tego morza pianki i jest bardziej dynamiczny niż można było się spodziewać, działa to na podobnej zasadzie co płytki karbonowe w butach innych producentów. To wciąż nie jest model do treningów tempowych czy interwałów (bo też nie takie jest jego przeznaczenie) ale dłuższe wybieganie, czy nawet bieg ciągły spokojnie można w nim zrobić w sensownym tempie.
Profil podeszwy jest nieco wygięty i choć daleko tu do „łódki” znanej z niektórych modeli Hoki, to zadarty przód ułatwia przetaczanie stopy i zachęca do bardziej naturalnego biegania ze śródstopia. Takie wyprofilowanie w połączeniu z masą podeszwy i dropem 6mm sprawia zresztą, że trudno w Cloudmonsterach biegać z pięty, na czym na pewno zyska wielu biegaczy.
Właściwa podeszwa to cienka warstwa gumy z drobnym bieżnikiem, która nie pokrywa całej powierzchni, a tylko segmenty z przodu i z tyłu, czyli w miejscach styku buta z podłożem. Sprawdza się to bardzo dobrze zarówno na suchym jak i mokrym asfalcie, betonie, kostce i wszystkich innych nawierzchniach jakie mogą stanąć na drodze miejskiego biegacza. To właśnie na twardym podłożu najlepiej zadziała amortyzacja i but będzie mógł rozwinąć skrzydła.
Oczywiście nie mogłem sobie podarować sprawdzenia Cloudmonsterów również poza asfaltem, czyli w lekkim trailu. No i jest nieźle, na płaskich i dobrze ubitych, gruntowych ścieżkach (np. na nadbrzeżnych wałach albo w parku) czy nawet drobniejszym szutrze buty również sobie radzą i można wygodnie biec. Kiedy jednak podłoże staje się nierówne i bardziej miękkie, nie mówiąc już o błocie – tutaj płaska podeszwa przestaje wystarczać. Łatwo także o wpadnięcie kamienia czy nawet szyszki do chmurkowych szczelin w grubej podeszwie buta, a potem nie tak łatwo je wydłubać o czym miałem okazję kilka razy się przekonać.
W każdym razie, swoje walory buty te najlepiej pokazują na twardych nawierzchniach, więc latanie w Cloudmonsterach po lesie – choć możliwe – to jednak trochę marnowanie ich potencjału.
Powyższe hasło to jeden ze zwrotów opisujących Cloudmonstera na stronie internetowej producenta. „Dziwny nie bez przyczyny”. Faktycznie jest w tym sporo prawdy, komu więc poleciłbym buty On Running Cloudmonster? Przede wszystkim tym biegaczom, którzy nie boją się dużej ilości pianki i amortyzacji pod stopą, gdyż to charakterystyczne uczucie poduszki w bucie trzeba zwyczajnie polubić i wiem, że nie każdemu będzie odpowiadać. Ale jeśli zaliczacie się do tej grupy, a do tego szukacie buta do długich wybiegań w spokojnym tempie i zależy wam na wysokim komforcie – On Running Cloudmonster sprawdzi się idealnie.
Podsumowując, jest to but typowo na asfalt, ale okazyjnie da sobie radę i na ubitej drodze gruntowej. Z minusów? Nie są najtańsze, ale to but tak dobrze przemyślany i tak dobrze wykonany, że na pewno wydana kwota zwróci się z nawiązką w postaci ogromnej satysfakcji z pokonywanych kilometrów.