Tatry i tatrzański granit oferują całkiem sporo interesujących dróg wspinaczkowych dla osób, które dopiero ukończyły kurs taternicki i myślą o samodzielnym wspinaniu w górach. Zarówno po polskiej, jak i po słowackiej stronie można znaleźć wiele ciekawych dróg o niewielkich trudnościach, na których można szlifować sztukę wspinania górskiego.
Wrzesień w Tatrach jest cudny – od kolorów poczynając, a na przyjemnych zazwyczaj temperaturach i stabilnej (w porównaniu do letnich miesięcy) pogodzie kończąc. Dla mnie Słowacja i część Tatr Wysokich leżąca po tamtej stronie była zawsze bardziej interesująca wspinaczkowo. Przede wszystkim ze względu na fakt, że słowacka część Tatr jest o wiele większa, niż polska, a co za tym idzie mniej zatłoczona. Poza tym zarówno podejścia pod ściany, jak i same ściany są często większe, niż te znajdujące się po polskiej stronie. Wszystko to sprawia, że słowacka część Tatr ma bardziej alpejski charakter i wspinanie tu jest poważniejsze. Brak schroniska górskiego dostępnego na wyciagnięcie ręki (jak to ma miejsce na Hali Gąsienicowej) naprawdę zmienia wiele. Pozwala poczuć, jak to jest naprawdę być w górach.
Jeśli chodzi o podejścia pod ściany to faktem jest, że są one stosunkowo długie. I choć popylanie do góry z ciężkim worem pełnym szpeju na plecach nie jest najprzyjemniejszą częścią całej przygody, to z pewnością zapewni świetną kondycję na dalsze alpejskie wspinaczki.
Ale do rzeczy. Napiszę o trzech ciekawych drogach, które mogę śmiało zarekomendować osobom zaczynającym się wspinać w Tatrach. Zacznę od drogi najłatwiejszej i jednocześnie znajdującej się “blisko schroniska”, czyli zapewniającej taternikom komfort wręcz skałkowy.
Kościelca zapewne nikomu przedstawiać nie trzeba. Jego charakterystyczny kształt jest znany każdemu, kto choćby jeden raz odwiedził Halę Gąsienicową i schronisko Murowaniec.
Droga, o którą tutaj chodzi, jest drogą o charakterze graniowym i niewielkich trudnościach (I-II). Zaczyna sie ona na Mylnej Przełęczy, skąd pnie się w górę skalnym uskokiem na wierzchołek Zadniego Kościelca. Podejście na Mylną Przełęcz prowadzi od Zielonego Stawu Gąsienicowego.
Z Zadniego Kościelca droga, prawie bez trudności, prowadzi nas pod początek kolejnego uskoku, startującego z Kościelcowej Przełęczy, a prowadzącego na szczyt Kościelca. Asekuracja na drodze nie jest skomplikowana. Wystarczy kilka friendów i dłuższych pętli wspinaczkowych. Przejście odcinka od Mylnej Przełęczy do szczytu Kościelca zajmuje około 2 godzin. Po czym z Kościelca schodzi się łatwo na Halę znakowanym szlakiem turystycznym. Bardzo przyjemna i szybka droga na słoneczny, jesienny dzień.
Zadni Mnich jest szczytem znajdującym się w głownej grani Tatr. I choć nie jest tak popularny jak jego brat – Mnich, to warto wybrać się na niego. Nieco ukryty i niewidoczny z Morskiego Oka, nie jest celem tak licznych rzeszy wspinaczy, jak Mnich. A jest ładną, skalną igłą, ciekawie położoną w zacisznej okolicy, z dala od tłumu odwiedzającego Morskie Oko. Zadni Mnich wzosi się on nad Doliną za Mnichem, a jego południowa ściana zwrócona jest w stronę Doliny Piarżystej, leżącej po słowackiej stronie Tatr.
Droga Uznańskiego biegnie jego południową ścianą, co czyni ją drogą idealną na wczesną jesień tatrzańską. Niedługa, w zasadzie 3-wyciągowa wspinaczka o trudnościach V na ostatnim wyciągu. Pod start drogi podchodzi się łatwo od Ciemnosmreczyńskiej Przełęczy. Osobiście polecam rozpoczęcie wspinania od drugiego z czterech wyciągów drogi. Pierwszy wyciąg ze schematu to w większości trawy. Dopiero trzy kolejne wyciągi dają satysfakcjonujace wspinanie w generalnie dobrej, choć miejscami kruchej skale.
Po ukończeniu drogi zjeżdża się jednym – około 40-metrowym – zjazdem, z zamocowanego na górze stanowiska zjazdowego, na stronę Przełączki Pod Zadnim Mnichem. Długość drogi (3 wyciągi) to około 120 metrów.
Wołowa Turnia leży w granicznym paśmie Wołowego Grzbietu i należy do głównej grani Tatr. Jej północną ścianę można zobaczyć znad Czarnego Stawu Pod Rysami. Ściana południowa zaś, która nas interesuje, leży po stronie słowackiej i widać ją dobrze znad Wielkiego Żabiego Stawu Mięguszowieckiego. Turnia kształtem przypomina nieco piramidę. Jej południową ścianą, w rewelacyjnej jakości granicie, przebiega piękna droga – Staflova.
Podejście pod ścianę jest stosunkowo długie, ale zdecydowanie warte wspinania w przepięknej, wysokogórskiej scenerii. Długość drogi to około 200 metrów (5 wyciagów), prowadzących głownie rysami i dobrze urzeźbioną płytą. Na stanowiskach znajdują się ringi, a asekuracja na wyciągach nie jest problematyczna – rzeźba skały pozwala na dobre osadzanie friendów i kości wspinaczkowych. Droga rozpoczyna się na wielkiej rampie u podstawy ściany.
Zejście z drogi jest bardziej skomplikowane, niż z dwóch poprzednich opisanych przeze mnie. Zajmuje ono około 30 minut. Jest również dość eksponowane. Z wierzchołka schodzi się w dół w kierunku południowo-wschodnim, przez dwa prożki skalne do wygodnego miejsca w żlebie. Dalej skośnie w prawo i w dół dużą rynną przez około 70 metrów. W dogodnym miejscu trawers w prawo na wschodnią grań i jeszcze kawałek aż do Żabiej Przełęczy Mięguszowieckiej. Z przełęczy w dół żlebem na trawiastą półkę pod południowo-zachodnią ścianą.
Szczegółowe opisy poszczególnych wyciągów, wraz z topo opisanych przeze mnie dróg, znajdziecie w przewodnikach wspinaczkowych Władysława Cywińskiego. Wspaniałego wspinania!