Chociaż najsłynniejszym polską trasą „zamkową” jest jurajski szlak Orlich Gniazd, to sudecki Szlak Zamków Piastowskich wcale mu nie ustępuje malowniczością, długością i budowlami, które można na nim podziwiać. Powiem więcej – w Sudetach więcej jest zamków, w których poczujecie się jak przeniesieni w czasie.
Skąd ci Piastowie na Śląsku? Szybko przypomnę, że Bolesław III Krzywousty postanowił podzielić kraj pomiędzy swoich synów, co miało zapobiec walkom o tron, a ostatecznie doprowadziło do rozbicia dzielnicowego. Powstało wtedy kilka linii piastowskich, a wśród nich, ta, która interesuje nas najbardziej – czyli Piastowie Śląscy. Rządzili oni ziemiami śląskimi od XII do XVII wieku. I to przez ich posiadłości, warownie i zamki prowadzi nas zielony szlak długodystansowy – Szlak Zamków Piastowskich.
Autorem szlaku jest Tadeusz Steć, który był znakomitym przewodnikiem sudeckim i niezłomnym popularyzatorem turystyki. Przybył on na tereny Dolnego Śląska po II wojnie światowej i swoimi działaniami (kursami przewodnickimi, publikacjami) zachęcał do poznawania regionu, szczególnie Ziemi Jeleniogórskiej.
O Szlaku Orlich Gniazd pisaliśmy –> tutaj.
Przebieg szlaku ustalono od wschodu na zachód, choć bez problemu można też tę drogę pokonywać w kierunku przeciwnym. Tak naprawdę wybór kierunku wędrówki ma znaczenie dla tych osób, które postanowią przejść całość „za jednym razem” i spędzić na szlaku kilka dni. A jest gdzie chodzić, bo szlak oficjalnie ma długość aż 146 km (chociaż popularna apka mapa-turystyczna.pl wyliczyła odległość 150,2 km). Dobra wiadomość dla rowerzystów – Szlak Zamków Piastowskich można pokonać także na rowerze.
Weekendowym turystom pozostaje podzielenie trasy na kilka odcinków. Na ile, to już zależy od mocy w nogach, chociaż nie pokonuje się na tym szlaku wielkich wysokości – raczej przechodzi kolejne kilometry.
Na całej długości szlaku napotkamy 17 zamków, pałaców czy grodzisk, które w przeszłości zbudowali Piastowie Śląscy, a później budowle te przechodziły przez różne ręce, by ostatecznie w lepszym lub gorszym stanie dotrwać do naszych czasów. Na szlaku napotkasz zarówno obiekty, do których wstęp jest płatny, jak i bezpłatne, a także zupełnie niedostępne, bo pozostające w rękach prywatnych.
Ten szlak to nie tylko wędrówka, ale także możliwość zobaczenia budowli, które od kilkuset lat stoją na tych terenach. Z tego też względu polecam podzielenie trasy na takie etapy, by został jeszcze czas na zwiedzanie. Cały Szlak Zamków Piastowskich można przejść w siedem dni:
Po inne szlaki długodystansowe w Polsce –> kliknij tutaj.
Łatwo można napisać, że każdy z zamków na szlaku wart jest zobaczenia – i nie będzie w tym przesady, bo są niemymi świadkami skomplikowanej historii (Dolnego) Śląska. Jednak są wśród nich prawdziwe perełki, które dobrze poznać i zwiedzić. Polecam też czasem odbijanie od głównej trasy, bo bywa, że tuż nieopodal znajdują się naprawdę ciekawe miejsca o interesującej historii.
Zamek Grodno wznosi się na szczycie góry Choina. Z jego wieży rozciąga się piękny widok na dolinę rzeki Bystrzyca, która oddziela Góry Sowie i Góry Wałbrzyskie. W swojej przeszło 700-letniej historii należał do wielu rodów (także książęcych i królewskich) najpierw jako średniowieczna warownia, później kryjówka raubritterów, wreszcie renesansowa posiadłość. Jak przystało na porządną atrakcję Grodno zamek ma na swoim koncie kilka legend, co najmniej jednego ducha, a także bielejący szkielet w lochu głodowym.
Niegdyś w miejscu jeziora Bystrzyckiego stała wieś, jednak została zalana po zbudowaniu wysokiej zapory, która zatrzymuje wody rzeki, które rozlewają się w pokaźne jezioro. Na zaporę można wejść – jest znakomitym punktem widokowym (choć ludzie z lękiem wysokości nie powinni spoglądać w dół na stronę wylotu wody).
Najbardziej znany wśród zamków dolnośląskich przetrwał różne zawieruchy historii w dobrym stanie i dziś jest okazałą budowlą, której zarówno wnętrza, jak i ogrody są atrakcją licznie odwiedzaną przez turystów. Przez wieki zamek zmieniał właścicieli – jego losy zaczynają się od Piastów Śląskich, by przechodzić w ręce królów i rycerzy. Jest zdobywany, kupowany i sprzedawany. Najdłużej, przez ponad 400 lat (XVI-XX w.) należy do rodu von Hochberg. W tym kalejdoskopie różnych właścicieli zamek jest wielokrotnie przebudowywany, do starych murów dobudowuje się kolejne skrzydła i części, co nie zawsze jest widoczne na pierwszy rzut oka. Dlatego Książ dobrze jest zwiedzać co chwilę wyglądając przez okna (szczególnie te wychodzące na wewnętrzne dziedzińce). W końcu z warowni zamek Książ staje się arystokratyczną siedzibą pałacową. Z Książa niedaleko jest do kolejnego zamku, którym jest Stary Książ.
Stary Książ to ruiny, przez które prowadzi zielony szlak zamkowy. Wbrew nazwie nie stoi tu poprzednik właściwego Książa. Te pozostałości (trochę bardziej okazałe niż dzisiejsze) zbudowano u progu XIX w. jako… ruiny – w ramach mody na takie tajemnicze, gotyckie miejsca.
Zamek ten nie leży bezpośrednio na szlaku (bo nie ma piastowskiego rodowodu), ale zaledwie 4 km od Kłaczyny (w której ruiny zamku są już szczątkowe). W przeszłości zamek Roztoka należał do tej samej hrabiowskiej rodziny co Książ – von Hochberg. Podobnie jak w Książu męscy potomkowie nosili imiona Hans Heinrich, żeby jednak odróżnić familię Roztoki od Książa tutejsi spadkobiercy mieli numery parzyste (w Książu – nieparzyste). Dziś zamek jest własnością prywatną, ale udostępnianą do zwiedzania i na bieżąco prowadzone są w nim prace restauratorskie.
Zamek Bolków tak jak przed wiekami góruje nad miasteczkiem o tej samej nazwie. Dziś to dobrze zachowane ruiny, których najstarsze części (w tym np. 25-metrowa wieża) mają 700-letnią historię. Mury dawnych pomieszczeń wciąż mają kilkanaście metrów wysokości i choć straciły dachy oraz stropy, wciąż można wyobrazić sobie, jak wyglądały Zadaszona do dziś część zamku to tzw. dom niewiast z charakterystycznymi krużgankami.
Niedaleko Bolkowa znajduje się zamek Świny. Z daleka widać wieżę przykrytą dachem. To koleje ruiny na szlaku, ale całkiem nieźle zachowane i udostępnione latem do zwiedzania (niestety bez wieży). W swojej historii zamek często zmieniał właścicieli, a zapomniany przez wielkie rody popadł w ruinę już w XIX w.
Rudawy Janowickie i Góry Sokole może są niewielkie, ale na pewno bardzo urokliwe i jedyne w swoim rodzaju. Jest tu tyle ciekawych szlaków, skał, punktów widokowych, że trzymanie się tylko zielonego szlaku to walka z pokusami. Z dumnego zamku zamku rodu Bolcze, od którego warownia wzięła nazwę, zostały ruiny, ale dość dobrze zachowane. Można spacerować po dawnym dziedzińcu, spojrzeć w głąb zamkowej studni albo wspiąć się na dawne mury.
Przepiękne widoki na Sudety, w tym zamykające horyzont Karkonosze rozciągają się z Krzyżnej Góry, na której szczycie od niemal 200 lat stoi 6-metrowy żelazny krzyż. Warto tu wejść, ale wcześniej rozejrzeć się wokół. Trzeba mieć bystre oko i sporo fantazji, by stojąc u stóp Krzyżnej Góry wyobrazić sobie zamek Sokolec, który wznosił się tutaj przed wiekami. Zostały po nim zaledwie niewielkie murki. Historycy podejrzewają, że na jego wzór wzniesiono zamek Bolczów.
W Siedlęcinie od XIV wieku stoi wieża mieszkalna (wieża książęca). Nie jest to część zamku tylko jednocześnie dom i miejsce obrony, dopiero z czasem postawiono obok dodatkowe budynki. Wnętrze wieży zadziwia jeszcze bardziej, bo w komnatach na drugim piętrze odkryto, a potem pieczołowicie odrestaurowano niezwykłe polichromie. To średniowieczne przedstawienie legendy o sir Lancelocie z jeziora, czyli jakby nie patrzeć historia świecka pochodząca z epoki bardzo religijnej.
Tuż przed (albo za) Siedlęcinem, na skarpie wyrastającej nad Jezioro Modre stoi gościniec Perła Zachodu, w którym krótki odpoczynek z cudownymi widokami jest absolutnym obowiązkiem. Warto też odbić z zielonego szlaku w drodze do/z Pokrzywnika i przejść się po wielkiej zaporze Pilchowickiej, która zatrzymuje wody rzeki Bóbr tworząc malownicze jezioro Pilchowickie.
To jeden z najstarszych (dolno)śląskich murowanych zamków zbudowany w połowie XII w. (choć jego datowanie nie jest pewne). Jak wiele innych przechodził z rąk do rąk, był siedzibą rycerzy-rabusiów, czyli raubritterów, był broniony i zdobywany podczas wojen. Ostatecznie wysadzono go w powietrze pod koniec wojny trzydziestoletniej. Kamienie z pozostałości zamkowych posłużyły do budowy pałacu i kościoła, które mija się w drodze na zamkowe wzgórze. Szlak ruiny omija, trzeba więc koło kościółka lekko odbić, by zobaczyć to, co z dumnego zamku zostało do dziś. Nie jest tego wiele, ale tabliczki informacyjne przybliżają nieco rozkład budynków.
Najbardziej wysunięty na zachód z piastowskich zamków stoi na wzgórzu. Jego wielka sylwetka prześwituje pomiędzy koronami drzew. Jest stary, a w swojej historii był wiele razy przebudowywany i ulepszany. Odbywały się tu turnieje rycerskie i spotkania możnych. Wysadzony w powietrze w czasie wojny trzydziestoletniej nie ucierpiał tak bardzo jak zamek Wleń, został zabezpieczony, lekko odbudowany i… udostępniony turystom, bo akurat zaczynała się moda za stare zamczyska. Dużą odbudowę Grodziec zamek zaliczył u progu XX wieku, choć wizja architekta – którą dziś widać – rozmijała się z historią tego miejsca.
Zarówno Szlak Zamków Piastowskich, jak i Szlak Orlich Gniazd to szlaki długodystansowe, które poprowadzono w stosunkowo łatwym i dostępnym terenie. Ich pokonanie w całości zajmuje kilka dni, ale są też świetnym pomysłem na serię tematycznych, jednodniowych wycieczek. Do czasu wędrówki dobrze będzie doliczyć trochę czasu na zwiedzanie mijanych zamków lub ruin.