Grossglockner – jak wejść na najwyższy szczyt Austrii
Pasja

Grossglockner – jak wejść na najwyższy szczyt Austrii

Skadi / 12 kwietnia 2023

Grossglockner nie jest najwyższym szczytem Alp. Właściwie niewiele znajdziemy tu „naj”. Jest najwyższym szczytem Austrii, przynależy zatem do Korony Europy – jednak do tego zestawienia zalicza się także, na przykład o wiele mniej popularny Grauspitz. Mimo to, każdego roku tłumy turystów i wspinaczy szturmują ten klasyczny wierzchołek, będący niemal punktem obowiązkowym w CV wysokogórskiego łazika. Co zatem decyduje o popularności i wyjątkowości Grossglocknera?

Wysokie Taury – wyjątkowe miejsce w Alpach

Liczący sobie 3798 m. n.p.m. Grossglockner znajduje się w Parku Narodowym Wysokich Taurów. Jest to największy, ale także najstarszy park narodowy w Austrii. Pomijając już alpejską przyrodę ożywioną, park słynie z największego lodowca Austrii – Pasterze. Skarbem tego parku jest również geologia – Wysokie Taury słyną z ogromnych okazów kryształów górskich, które możemy oglądać w parkowym muzeum. Mi rzuciła się w oczy również obfitość modrzewi, które zmieniając kolor, nadają górom jesienią niezwykły wygląd. Znajduje się tu ponadto najwyżej (nie licząc może dojazdów do wysokich ośrodków narciarskich) położona droga utwardzona w Austrii – Grossglockner Hochalpenstrasse.

Inne teksty o Alpejskich szczytach znajdziesz –> klikając tutaj <–

najwyższy szczyt austrii grossglockner
Najwyższy szczyt Austrii to cel wielu osób marzących o alpejskich szczytach. (arch. autorki)

Grossglockner – kraina obfitości i różnorodności

Jak już wspomniałam, trudno tu szukać rekordów. Jest to drugi co do wybitności szczyt Alp. Niewiele jest innych „naj”, za to występuje tu chyba wszystko, co możemy spotkać w wysokich górach – w umiarkowanej ilości i rozmiarze. Mamy tu „prawdziwy” górski lodowiec z wykształconym jęzorem. Znajdziemy eksponowaną graniówkę o umiarkowanych trudnościach – słynny Stüdlgrat. Jest też ściana północna, bogata w drogi zimowe i słynąca z lodowego klasyka – rynny Pallavicini. Samych dróg, które moglibyśmy określić jako „normalne”, czyli dostępne dla niewspinającego się w skałach wysokogórskiego turysty, mamy na Grossglocknerze aż trzy.

Bogata jest również baza noclegowa – na najpopularniejszej drodze znajdziemy trzy schroniska. Choć pierwsze wejście na Grossglockner miało miejsce w roku 1800, wciąż jest to góra niebezpieczna, zwłaszcza w złych warunkach pogodowych – o czym niejedna osoba się przekonała. Jeśli jednak umiesz sprawnie posługiwać się rakami i czekanem, a lodowcowe niebezpieczeństwa nie są dla Ciebie czarną magią, możesz śmiało spróbować zdobyć najwyższy szczyt Alp Austriackich!

Jeśli jednak brak Ci doświadczenia w zdobywaniu szczytów w Alpach, rozważ wynajęcie przewodnika. Poznaj bliżej pracę przewodników wysokogórskich z naszego –> wywiadu z Maćkiem Ciesielskim.

Kondycja kluczem do sukcesu

Na pierwszy rzut oka, Grossglockner może nie wydawać się górą wymagającą kondycyjnie. Faktycznie, licząc od najpopularniejszego punktu startowego, jakim jest schronisko Studlhutte, mamy do pokonania „zaledwie” 1000 m w pionie. To 2/3 wysokości, jaką musimy pokonać idąc na Rysy z Palenicy Białczańskiej. Weźmy jednak pod uwagę, że tu przyjdzie nam nieść więcej sprzętu. Letnie wejście na Rysy nie wymaga od nas zabierania uprzęży, liny, raków, czekana oraz ciężkich butów. Tu musimy zabrać ze sobą te kilka dodatkowych kilogramów. Ponadto pierwsza noc spędzona na wysokości 2800 m. n.p.m. może być bezsenna. Warto zatem mieć kondycyjny „zapas”. Wysiłek możemy zmniejszyć sobie, rozkładając trasę na większą ilość dni i rezerwując nocleg w schronisku Erzherzog Johann Hütte. W dniu ataku szczytowego do pokonania zostanie nam wtedy tylko 400 m przewyższenia.

Do wyjazdu w Alpy trzeba przygotować się kondycyjnie. (arch. autorki)
droga na szczyt grossglockner

Co zabrać na Grossglocknera?

Przy założeniu, że trasę pokonamy z wszelkimi udogodnieniami, tj. śpiąc i stołując się w schroniskach, główny ciężar naszego bagażu stanowić będzie sprzęt lodowcowy oraz ubrania. Koniecznie zabierzmy zatem kask, uprząż, linę oraz zestaw do ratownictwa lodowcowego. Różne są szkoły komponowania tego elementu ekwipunku, ale zasadniczo składa się on z kilku pętli, w tym z repsznura (do wychodzenia ze szczelin), 1-2 śrub lodowych, kilku karabinków, a opcjonalnie także lekkich przyrządów do wychodzenia po linie.

Ponadto koniecznie spakujmy raki oraz czekan. Wystarczą tu najprostsze, turystyczne modele – na drodze normalnej nie napotkamy wspinania w stromym lodzie. Jeśli dopiero robimy zakupy, warto zwrócić uwagę na wagę sprzętu. Jeśli chodzi o obuwie, to solidne, skórzane buty trekkingowe (wysokie!) dadzą radę – pamiętajmy tylko, aby zabrać wtedy raki paskowe lub koszykowe. Moim zdaniem najlepiej sprawdzą się lekkie modele wysokogórskie, z podeszwą pod raki półautomatyczne. Ciężkie modele pod „automaty” to moim zdaniem zdecydowanie zbyt ciężki kaliber na letnie wejście na Grossglocknera. Duża możliwa różnica temperatur pomiędzy parkingiem a partiami szczytowymi powoduje, że fajnym patentem będą spodnie z odpinanymi nogawkami.

Większość ataku szczytowego spędzimy pewnie w wiatroszczelnej, softshellowej kurtce, ale schowany w plecaku sweter puchowy zapewni nam dodatkowy komfort na postojach. Pomimo, że atak szczytowy w deszczu byłby zwyczajną głupotą, koniecznie spakujmy do plecaka awaryjną kurtkę przeciwdeszczową. Pogoda bywa nieprzewidywalna i nawet pogodny dzień może zaskoczyć nas nagłą burzą.

Wyruszając na Grossglockner przygotuj się też odpowiednio pod względem sprzętu i odzieży (arch. autorki).

Grossglockner drogą normalną od strony Kals

W tym wariancie samochód parkujemy na płatnym parkingu Glocknerwinkl, położonym ok. 1900 m n.p.m. Znajduje się tu pensjonat Lucknerhaus, zatem istnieje opcja cywilizowanego, wygodnego noclegu w punkcie startu. Z parkingu otwiera nam się widok na piramidę szczytową celu naszej wycieczki. Doliną Ködnitztal poruszamy się w kierunku północnym, niemal prosto w kierunku szczytu. Po drodze mijamy kapliczkę oraz schronisko Lucknerhütte.

Krajobraz otaczający drogę zmienia się od lasów, przez alpejskie łąki aż po kamienistą pustynię. Na wysokości ok. 2500 m n.p.m. odbijamy w lewo, w kierunku schroniska Stüdlhütte. Tu zatrzymujemy się na nocleg. W sezonie turystycznym spodziewajmy się wielu osób. Większość nocujących pójdzie zapewne tą samą drogą co my, choć schronisko jest także punktem wyjścia do drogi granią Stüdlgrat. Dojście do schroniska zajmie nam najpewniej około 4 godzin, choć czas ten może znacznie się wahać – zwłaszcza, gdy do schroniska wyjdziemy zmęczeni, prosto po przyjeździe z Polski.

Warto wtedy rozważyć dzień rezerwowy, przeznaczony na ewentualny odpoczynek, w razie gdyby pierwsza noc nie zregenerowała nas wystarczająco. Około 3-4 nad ranem powinniśmy wyjść ze schroniska, aby mieć wystarczająco dużo czasu na atak szczytowy. Droga powyżej schroniska wiedzie wśród piargów w stronę lodowca Ködnitzkees. Nim podążamy w kierunku schroniska Erzherzog Johann.

Na lodowcu występują całkiem duże szczeliny, choć te największe powinniśmy z powodzeniem ominąć. Pamiętajmy jednak, że pod nogami nie mamy niegroźnego pola firnowego ale pełnoprawne, lodowe cielsko! Docieramy do położonego 3454 m. n.p.m. schroniska, górującego nad lodowcem Pasterze. Erzherzog Johann dzierży miano najwyżej położonego schroniska w Alpach austriackich!

Erzherzog-Johann-Hütte – najwyżej połoone schronisko w Austrii. (arch. autorki).

Drogi północne na nawyższy szczyt Austrii

Do schroniska Erzherzog Johann wiodą również od północy również drogi Glocknerkamp oraz Lammerweg. Zwłaszcza ta druga charakteryzuje się umiarkowanymi trudnościami, jednak są one rzadziej uczęszczane i szczególnie zdradliwe w przypadku załamania pogody. Plusem jest niewątpliwie przejście przez słynny lodowiec Pasterze, a także możliwy dojazd widokową drogą Grossglockner Hochalpenstrasse.

Wycieczkę od tej strony można także zacząć z Heligenblut. Warto jednak potraktować to jako motyw przewodni „odświeżenia” znajomości z Grossglocknerem i na początek wybrać opisywaną drogę normalną.

Erzherzog Johann Hütte – szczyt Grossglocknera

Ten końcowy odcinek, choć krótki, dostarczy nam niezapomnianych wrażeń. Krajobraz otaczający drogę stanowią teraz niezliczone szczyty Alp. Jesteśmy wprawdzie daleko od najwyższych alpejskich szczytów – są one gdzieś poza zasięgiem naszego wzroku, po lewej. Szczyty po prawej stronie wydają się za to być na wyciągniecie ręki. Szeroką, kamienistą granią przemieszczamy się na północ, w kierunku krótkiego żlebku Glocknerleitl.

W czasie wejścia na szczyt można zachwycić się prawdziwie górskim krajobrazem! (arch. autorki).
Czeka nas też prawdziwie górska przygoda! (arch. autorki).

Ponad żlebem czeka nas jeszcze pokonanie niezbyt trudnej skalnej ścianki, następnie zaś wychodzimy na grań. Miejscami jest ona dosyć eksponowana (jest to najtrudniejszy odcinek drogi), ale niezbyt długa, a metalowe słupki zapewniają przyzwoitą asekurację.

Nieco niekomfortowe może być ubezpieczone poręczówką przekroczenie głębokiej przełączki Glocknerscharte, oddzielającej wierzchołki Kleinglocknera i Grossglocknera. Zerkając w dół, w prawą stronę, widzimy słynną drogę rynną Pallavicini. Kłopotem na tym odcinku mogą być korki. Po krótkiej, „dwójkowej” wspinaczce, wydostajemy się na najwyższy austriacki szczyt. Grossglockner jest nasz!

Najwyższy punkt bez wątpliwości rozpoznamy po charakterystycznym krzyżu. Droga prowadząca nas na szczyt będzie teraz naszą drogą zejściową. Wszystkie pozostałe warianty są bowiem znacznie trudniejsze. Zdobyliśmy najwyższą górę Austrii, ale sukces musimy jeszcze donieść na dół. Choć w dalszą drogę ruszymy wśród wielu innych turystów, nie dajmy się ponieść złudnemu poczuciu bezpieczeństwa – schodząc, nadal zachowajmy ostrożność!

Tuż przed szczytem (arch. autorki).
Autorka na szczycie „wielkiego dzwonnika” (arch. autorki).

Co jeszcze warto zobaczyć?

A więc zdobyliśmy Grossglockner, wchodząc na szczyt drogą normalną. Czy to już koniec naszej wycieczki w Taury? Będąc tu, warto obejrzeć miejscowe atrakcje. Płatna droga wysokogórska Grossglockner Hochalpenstrasse jest numerem jeden, jeśli mamy jeszcze trochę czasu, a jednocześnie nie chce nam się wchodzić na inne szczyty. Jeśli na górę startowaliśmy z Kals, wycieczka będzie wymagać od nas objechania całej grupy Grossglocknera. Przez Lienz dostrzemy do Heiligenblut – tu znajduje się początek tej wysokogórskiej drogi. Prowadzi ona przez przełęcz Hochtor, pokonując ją tunelem położonym kilkadziesiąt metrów poniżej jej siodła (najwyższy punkt drogi). Wcześniej jednak możliwe jest obranie kursu na boczną odnogę w stronę schroniska Kaiser Franz Jozef Haus, obcnie będącego właściwie hotelem. Nieopodal znajduje się punkt widokowy na lodowiec Pasterze. Nazwa tej drogi widokowej to Gletscherstrasse (droga lodowcowa). Po przejechaniu tunelu pod przełęczą Hochtor, czeka nas jeszcze „przełęcz drogowa” Fuscher Törl. Znajduje się tu odnoga na szczyt Edelweissspitze. Znajduje się tu restauracja i punkt widokowy, będący jednocześnie parkingiem. Po pokonaniu całej trasy, znajdziemy się w rejonie miejscowości Zell am See.


Pobyt na szczycie najwyższej góry Austrii oraz malownicza droga wysokogórska do dość „syty” wynik tygodniowego urlopu. A skoro mamy za sobą wejście drogą normalną, możemy myśleć o powrocie w znajome już rejony – tym razem jedną z pozostałych dróg!

Grossglockner traktowany często jest jako rozgrzewka przed Mont Blanc. Tekst o tym jak wejść na najwyższy szczyt Mont Blanc przeczytasz –> tutaj.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:
Zobacz również:

Możliwość komentowania została wyłączona.