Trekking pod Mount Everest
Pasja

Trekking pod Mount Everest

Monika Witkowska / 19 lutego 2021

Marzysz o tym żeby wybrać się na trekking do bazy pod Everestem, ale masz obawy, czy dasz radę? Marzenia są po to, by je realizować. Dowiedz się o tym, co cię czeka na trasie z lektury tego tekstu.

Dla wielu osób jest to wyprawa życia. Po powrocie tęsknią do przepięknych widoków, wiszących mostów, dzwonków jaków, słyszanego raz po raz nepalskiego pozdrowienia „Namaste”, buddyjskich stup i uśmiechniętych Szerpów.

Wiem, znajdą się tacy, co powiedzą, że trasa pod Everest to turystyczna komercja. Trochę tak, ale z drugiej strony trudno się dziwić, że tak wiele ludzi chce zobaczyć najwyższą górę świata. Liczba turystów na szlaku nie zmienia faktu, że to naprawdę fajny szlak. Bardzo go lubię, prowadzę nim grupy co roku. Lubię go choćby dlatego, że każdy dzień jest krajobrazowo inny – z zielonych, zalesionych dolin wchodzi się w świat skał i lodowców, a przez cały ten czas można się cieszyć przestrzenią i bliskością gór. Dla tych, którzy mają wątpliwości co do swoich sił, jest pocieszenie – w grupach które prowadzę do bazy pod Mount Everestem cel osiągają na ogół wszyscy. I to nawet wtedy, gdy grupa jest bardzo zróżnicowana pod względem wieku i doświadczenia.

szlak do everest base camp
Szlak do Everest Base Camp jest naprawdę piękny. (arch. autorki)

No dobrze, zaczynamy jednak nasz poradnik, z którego dowiesz się, na co przygotować się w drodze do EBC (Everest Base Camp).

Trudności – jakieś są, ale lina niepotrzebna

Na standardowej trasie do bazy pod Everestem nie ma miejsc wymagających technicznego wspinania, ani użycia specjalistycznego sprzętu. W niektórych okresach raki lub raczki mogą się jednak przydać. Nie ma również odcinków narażonych na lawiny, szczeliny lodowcowe, ani nawet przejść z poważniejszą ekspozycją, pomijając wiszące mosty, bo te niektórych o zawrót głowy przyprawiają. Główny problem to związane z wysokością niedotlenienie organizmu, które może powodować spory dyskomfort (osłabienie, zadyszka, ból głowy, wymioty, problemy ze snem). W skrajnych sytuacjach niedotlenienie staje się niebezpieczne dla zdrowia czy wręcz życia. Żeby do takich sytuacji nie dopuścić, po prostu trzeba przestrzegać zasad aklimatyzacji, o których w dalszej części artykułu będzie można jeszcze przeczytać.

himalaje wiszące mosty nepal
Trekking everest base camp – wiszące mosty potrafią przyprawić o zawrót głowy! (arch. autorki)

Wiosna-jesień, czyli najlepszy czas na trekking pod Mt. Everest

Szczyt sezonu turystycznego na szlaku do EBC to wiosna, czyli miesiące kwiecień-maj oraz październik-połowa listopada. Nie znaczy to, że w innych okresach nie ma szans na wyprawę, ale zimą trzeba się liczyć z dużą ilością śniegu, niskimi temperaturami i tym, że większość schronisk czy knajpek będzie nieczynna. Okres od czerwca do połowy września przynosi monsun, co oznacza intensywne deszcze, błoto i pijawki. Jeśli chodzi o mnie, ze względu na pogodę, najbardziej lubię październik. Wiosną urzekają mnie natomiast kwitnące rododendrony.

Tu należy się jeszcze jedna uwaga. Jeśli chcecie zobaczyć bazę pod Everestem w wersji znanego z opisów i zdjęć namiotowego miasteczka, trzeba zjawić się w EBC w drugiej połowie kwietnia lub w maju – potem baza się zwija. Nieliczne namioty mogą się na jesieni wprawdzie pojawić, ale nie robią już takiego wrażenia jak wiosenne obozowisko.

baza himalaje
Kolorowe namioty na tle wysokich gór robią wrażenie. (arch. autorki)

Trasa trekkingu pod Everest – którędy i ile to trwa

Wybór drogi zależy w dużej mierze od tego, ile dni jesteśmy w stanie poświęcić na wyprawę. Oczywiście im więcej masz czasu, tym lepiej, ale niestety większość z nas ma mocno ograniczony urlop. Trasa standard (najkrótsza, najtańsza i szczegółowo rozpisana na końcu), oznacza lot małym samolocikiem do wioski Lukla, skąd przez kolejne dni wędrujemy po kilka godzin dziennie, na ogół z dwoma przystankami aklimatyzacyjnymi po drodze. Po ośmiu dniach powinniśmy być w bazie. Droga powrotna do Lukli zajmuje zwykle trzy dni.

Dobra rada: jeśli mamy więcej czasu, choćby dodatkowe kilka dni, zamiast robić tę samą drogę w górę i w dół, warto pomyśleć o np. pętli przez przełęcz Cho La (5420 m) albo zrobić jeszcze ambitniejsze warianty, np. trasą przez Trzy Przełęcze. Ryzykiem może być śnieg (o każdej porze roku), który przy dużych opadach może przejście przez te przełęcze uniemożliwić.

Formalności, czyli za darmo się nie da wejść na Mt. Everest

Żeby wjechać do Nepalu trzeba mieć wizę. Można postarać się o nią wcześniej, elektronicznie, ale na ogół załatwia się to w momencie przylotu do Katmandu, korzystając z rozstawionych na lotnisku maszyn. Wiza do Nepalu na okres 15 dni kosztuje 30 USD, ale pewnie w tych 15 dniach z trekkingiem pod Everest się nie wyrobimy, trzeba więc będzie wykupić wizę na 30 dni za 50 USD.

Wyprawa do Everest Base Camp wymaga opłaty za wejście na teren Parku Narodowego Sagarmatha (opłata dla cudzoziemców to 3000 rupii nepalskich, czyli równowartość 25 USD). Opłatę uiszcza się przy bramie parku, którą przekracza się w drugim dniu trekkingu. Do tego dochodzi koszt zezwolenia na trekking, tzw. permitu (2000 rupii, czyli 17 USD za indywidualnego trekkera). Zezwolenie przy trekkingach zorganizowanych załatwia agencja, jeśli natomiast jedziemy na własną rękę, trzeba się w tym celu udać do nepalskiego Ministerstwa Turystyki.

himalaje trekking everest
Organizacja treku pod Everest wymaga trochę zachodu. (arch. autorki)

Przewodnicy i tragarze – przymusu nie ma, ale…

Nie ma obowiązku wynajmowania „opiekunów”, niemniej warto to rozważyć. Powiem szczerze – przez jakiś czas sama miałam prze-ambitne zapędy, uważając że prawdziwy turysta nosi swój bagaż samodzielnie, a wynajęcie tragarza to dyshonor. Zmieniłam zdanie jak usłyszałam od lokalsów prośby, że największą pomocą dla nich, zwłaszcza dla tych najbiedniejszych, jest po prostu dać im zarobić.

Stawka tragarza (ok. 15 USD) naszego budżetu zapewne nie zrujnuje, a dołożymy się do utrzymania jakiejś rodziny. Nam z kolei łatwiej będzie się aklimatyzować, czy robić zdjęcia. Jeśli chodzi o przewodników, to nieodzowni oni nie są. Zasadniczo na tej trasie nie ma za bardzo gdzie się zgubić, ale zwłaszcza przy większych ekipach przydają się na wypadek gdyby ktoś się źle poczuł albo gdyby był problem z noclegami. Takie sytuacje zdarzają się w szczycie sezonu i trzeba wtedy liczyć na znajomości.

himalaje tragarze
Korzystanie z usług tragarzy to nie dyshonor. To ukłon w stronę lokalnej społeczności. (arch. autorki)
szlak do bazy pod everestem
Na trasie do EBC znajdziesz wskazówki, ale przewodnik to nie tylko ten, kto pokaże drogę. W czasie trekkingu możesz skorzystać z jego doświadczenia nie raz. (arch. autorki)

Warto poćwiczyć czyli kondycja na trekking pod Everest

Na dojście do bazy pod Everestem wystarczy zupełnie przeciętna kondycja, niemniej trochę potrenować przed wyprawą na pewno nie zaszkodzi. Mam na myśli oczywiście nie treningi nie przez ostatni tydzień, tylko minimum przez kilka tygodni przed wyprawą. Jak trenować? Najlepsze jest wchodzenie po schodach (na klatce schodowej lub ruchomych schodach w niektórych klubach fitness), rowery i oczywiście wycieczki piesze w górzystym terenie. Równocześnie wcale nie jest powiedziane, że osiągając świetne życiówki na maratonach, będziemy mistrzami w chodzeniu na wysokości. Może okazać się, że kondycja owszem jest świetna, ale pod względem aklimatyzacji predyspozycji nie mamy.

Aklimatyzacja – nie śpiesz się pod Mount Everest

Everest Base Camp, to wysokość 5300 m. Z samej bazy Everestu jednak nie widać! Jeśli więc chcemy zobaczyć dach świata, zakładamy jeszcze zdobycie Kala Pattar, to jest wzgórza stanowiącego świetny punkt widokowy na Everest. Wówczas musimy wejść na 5550 m, czyli mowa o całkiem już poważnych wysokościach. I tu przechodzimy do szczególnie ważnego punktu – aklimatyzacji. Nawet jeśli wydaje nam się że mamy dużo siły i świetnie się czujemy, do zasad aklimatyzacji trzeba się stosować.

Książkowo schemat aklimatyzacji wygląda tak, że dziennie nie powinno pokonywać się więcej niż 400 m w pionie, a po każdych trzech dniach lub po pokonaniu 1000 m powinno się zrobić przystanek aklimatyzacyjny. Tak jak wspomniałam, na standardowej trasie do EBC zalicza się dwa takie przystanki (gdzie – podaję w rozpisce trasy. Oznacza to, że zostaje się na dwie noce w jednym miejscu, dzień „restowy” wykorzystując na krótką wycieczkę, w trakcie której wchodzimy kilkaset metrów wyżej, po czym schodzimy do miejsca noclegu. Żeby pomóc organizmowi w aklimatyzacji trzeba dużo pić (ok. 4 litrów dziennie), a do tego chodzić niespiesznym tempem. W swoich grupach zawsze tłumaczę, że robiąc dany odcinek 10 minut szybciej niż inni, w historię himalaizmu się nie wpiszemy, a skutecznie możemy pozbawić się sił.

trekking do ebc
Piękne krajobrazy, duże wysokości – słowem, nie warto się spieszyć. (arch. autorki)
guest house trekking everest
Trekking to nie tylko kilkudniowy marsz. W świetlico-jadalniach czas mija na jedzeniu, rozmowach, grze w karty. (arch. autorki)

Organizacja dni podczas trekkingu do EBC

Przykra informacja dla śpiochów: na trekkingu zapomnijmy o długim wylegiwaniu się w łóżku! Śniadania są zwykle między 7 a 8, przy czym jeśli jest to trekking zorganizowany, to wychodząc na śniadanie oddaje się tragarzom spakowane torby, które dostaniemy dopiero z powrotem popołudniu. Przy sobie należy mieć jedynie mały plecak z rzeczami niezbędnymi na dany dzień (kurtka, jakiś polar, krem od słońca, przegryzki, picie). Wędrówkę zaczyna się zaraz po śniadaniu, wykorzystując to, że zwykle przed południem jest ładniejsza pogoda i lepsza widoczność. W ciągu dnia robi się przerwę obiadową, ale jeśli mamy ochotę, są też liczne knajpki, gdzie można zatrzymać się choćby na herbatę.

Wieczorami wszyscy spotykają się w świetlico-jadalni, gdzie poza posiłkami spędza się czas na rozmowach, grze w karty, czy czytaniu książki. Spać chodzi się dość wcześnie. Większość towarzystwa rozchodzi się do pokojów przed 20. Raz, bo szybko robi się zimno, dwa, z powodu wczesnej pobudki.

Wyżywienie, czyli tanio nie jest

Nepal ogólnie jest niskobudżetowym w podróżowaniu krajem, ale miejscowe góry tanie nie są, na co duży wpływ mają ceny jedzenia. Problem stanowi to, że na trasie do bazy pod Mt. Everestem zaopatrzenia nie da się dowieźć. Żywność przylatuje do Lukli samolotem, a dalej wnoszona jest przez tragarzy lub wwożona na jakach, co rzecz jasna generuje koszty. Wielu turystów oburza się choćby na cenę wrzątku, który w najwyższych schroniskach potrafi kosztować nawet po 3 dolary za litr. Trzeba jednak wziąć pod uwagę ile wysiłku i pieniędzy wymaga wniesienie niezbędnych do gotowania butli z gazem.

Z kupnem jedzenia problemów nie ma, bo na całej trasie są sklepiki i będące częścią hotelików knajpki oferujące całkiem spory wybór dań. Zupy, makarony, pizze, ryż z dodatkami, słynne nepalskie pierożki momo i oczywiście narodową potrawę Nepalczyków, czyli bardzo pożywny i zdrowy dal bhat (ryż z soczewicą). Ceny rosną wraz z wysokością. W przypadku napojów najbardziej opłaca się kupować od razu ich większą ilość (np. 5-litrowy termos wody).

himalaje jaki
Powyżej Lukli zaopatrzenie muszą wnosić ludzie lub jaki. (arch. autorki)
jaki transport butli z gazem

Noclegi na drodze do EBC, czyli dach nad głową

Luksusów na noclegach się nie spodziewajmy. Swoją drogą, widziałam po drodze hotel Hilton, ale powiedzmy sobie szczerze, poza nazwą ze znaną siecią nie miał nic wspólnego. Jeśli ktoś bardzo chce, może wziąć namiot, ale na ogół śpi się w tzw. guest house`ach zwanych też lodge`ami. Są w nich wprawdzie pokoje z łóżkami, ale poza nielicznymi wyjątkami łazienki są na korytarzu.

Warto też wziąć pod uwagę że pokoje nie są ogrzewane, a po zachodzie słońca robi się naprawdę zimno. Jedyne miejsce, gdzie można liczyć na ciepło to świetlico-jadalnia, w której stoi piecyk typu „koza”. Noclegi są tanie (maksymalnie kilka dolarów), ale często pojawia się warunek, że niska cena dotyczy turystów, którzy zamawiają na miejscu jedzenie. Warto o tym pamiętać.

Higiena? O wannie zapomnij!

Pedanci przyzwyczajeni do codziennych kąpieli teoretycznie mają taką możliwość. Gwarantuję jednak, że szybko ograniczą swoje zapędy. Woda na ogół jest, ale zimna – za ciepły prysznic trzeba zapłacić (w zależności od wysokości od 1 do 5 USD, a nawet więcej), jednak największym ograniczeniem higienicznego zapału są niskie temperatury powietrza. W rezultacie większość osób dochodzi do wniosku, że lepiej być niedomytym niż się przeziębić i przyjmuje wariant awaryjny, czyli wycieranie się nawilżonymi chusteczkami.

Jeśli chodzi o załatwianie się, to na wyższych wysokościach nie liczmy na spłukujące się toalety. Ze względu na zamarzającą w rurach wodę, powszechny jest system stojącego koło muszli klozetowej wiadra czy beczki, z której czerpie się wodę do spłukiwania. Trzeba też przyzwyczaić się do tego, że zużyty papier toaletowy wrzuca się nie do muszli, ale do wiaderek. Niektórzy mają z tym problem. Trzeba wiedzieć, że nie wszędzie papier w ogóle jest. Najlepiej mieć ze sobą rezerwę.

na drodze pod everest
W góry dotarło trochę cywilizacji, ale warunki dla nas zawsze okazują się cokolwiek surowe. (arch. autorki)

Ubezpieczenie? Koniecznie!

Bezwzględnie trzeba je mieć! Na standardową trasą wystarczy ubezpieczenie oferowane przez Alpenverein (www.alpenverein.pl), co oznacza stawkę 280 zł za cały rok, na prawie wszystkie góry świata, natomiast jeśli chcemy skorzystać z tradycyjnych towarzystw ubezpieczeniowych, to polisy muszą trekking wysokogórski. Warto zwrócić uwagę na koszty ratownictwa – użycie helikoptera choćby w razie choroby wysokościowej do tanich nie należy, nawet w Nepalu.

Pakujemy się. Ekwipunek na trekking pod Everest

Warto brać pod uwagę, że loty do Lukli ograniczają ilość bagażu do 15 lub 20 kg. Wszystko zależy od linii. Więcej i tak nie będzie nam potrzebne. Ubraniowo trzeba być przygotowanym na różne wersje pogodowe, od upałów w pierwsze dni trekkingu (krótkie spodenki i krótkie rękawki), po zestaw praktycznie zimowy (ja na przykład zawsze mam ze sobą lekką puchówkę , nie mówiąc o rękawiczkach, czapce). Na temat butów każdy ma własne teorie. Osobiście preferuję buty trekkingowe za kostkę. Grunt żeby buty trekkingowe były wygodne, miały przyczepną podeszwę. Warto pamiętać, że niezależnie od pory roku możemy trafić na błoto lub śnieg. Oprócz tego biorę też buty na zmianę po przyjściu do schroniska, dające odpoczynek stopom, ale pozwalające na przejście się do czasami średnio czystej toalety.

Z innych rzeczy gorąco polecam kijki trekkingowe, butelkę do której można wlać wrzątek, obowiązkowo – latarkę-czołówkę, okulary przeciwsłoneczne i krem z filtrem (na wysokości słońce bywa bardzo zdradzieckie). Jeśli zakładamy skorzystanie z usług tragarza, zamiast oddawać mu rzeczy spakowane w plecak, lepiej używać torby wyprawowej (tak zwana duffle bag), która jest dla niego wygodniejsza do noszenia, a równocześnie wodo- i kurzoodporna.

trekking do bazy pod mt. everestem
Najpotrzebniejsze rzeczy nosi się samemu. Reszta bagażu wędruje z tragarzami. (arch. autorki)

Elektronika i łączność – znak naszych czasów

Jeśli chodzi o elektronikę, trzeba pamiętać że w pokojach na ogół nie ma dostępu do kontaktów elektrycznych – ładowanie wszelkich urządzeń jest płatne, czasem dość słono. Warto mieć ze sobą ładowarki słoneczne i powerbanki. Jeśli chodzi o łączność, to na części trasy polskie karty telefoniczne jeszcze działają. Można zadzwonić albo przynajmniej wysłać SMS. Jeśli chodzi o lokalny internet to będąc w Katmandu warto wykupić sobie nepalską kartę SIM, dla której alternatywą są sprzedawane w guest houseach karty z hasłem do wi-fi. Są jednak miejsca, gdzie dostępu do sieci nie będzie wcale, dlatego rozsądnie jest uprzedzić bliskich, że brak wiadomości przez 2-3 dni nie oznacza żadnego dramatu.

Bilety na samolot

Bezpośredniego połączenia z Polski do Katmandu nie mamy, jednak z przesiadkami wybór połączeń jest całkiem spory. Przeciętne ceny wahają się w okolicach 3,5 tys. zł, ale jeśli zależy nam na zbiciu ceny, warto śledzić promocje, jak też sprawdzać wyloty z bliskiej zagranicy, choćby z Pragi czy Berlina. Zanim podejmę ostateczną decyzję o kupnie biletu, badam jeszcze jak wygląda sprawa nadbagażu. Jeśli jadę na wyprawę, gdzie potrzebuję dużo sprzętu, czasem opłaca się kupić droższy bilet, z większym limitem bagażu, niż płacić bajońskie sumy za nadbagaż. Przykładowo – w Qatar Airways, gdzie bardzo pilnują limitów, każdy kilogram dodatkowego bagażu to wydatek 30 dolarów. Co jeszcze jest ważne? Przy powrocie z trekkingu do bazy pod Everestem lepiej założyć czas buforowy, to jest nie planować lotu z Lukli i potem lotu do Europy na styk. Opóźnienia na trasach wewnętrznych to w Nepalu „norma”, jeśli więc mamy bilet międzynarodowy bez możliwości przesuwania lotów, możemy z powrotem do domu zostać na lodzie.

A jak z biletami z Katmandu do Lukli? Za około 180-200 USD można je kupić choćby na Thamelu – dzielnicy, w której zwykle nocują przyjeżdżający do Katmandu turyści. Trzeba jednak brać pod uwagę to, że w sezonie nie jest z nimi łatwo.

namche bazar trekking everest
Namche Bazar. (arch. autorki)

Trekking pod Everest – samemu czy z agencją?

Mamy trzy możliwości zorganizowania wyprawy:

  • skorzystanie z ofert choćby polskich organizatorów; przy tej opcji nie trzeba się już martwić o logistykę, zezwolenia, kontakty i milion szczegółów, zaoszczędza się sporo czasu, a na trekkingu można liczyć na polskojęzycznych opiekunów;
  • wykupienie trekkingu bezpośrednio w nepalskiej agencji – tu jednak trochę ryzykujemy, bo zdarzają się oszustwa, a na trekkingu z opieką może być różnie; w stosunku do poprzedniej opcji coś tam mamy szansę zaoszczędzić, ale… nie jest to wcale regułą, bo negocjując indywidualnie możemy nie dostać takich cen, jakie mają agencje wysyłające tam grupy;
  • sami sobie wszystko organizujemy, co rzecz jasna ma plusy (możliwość zaoszczędzenia, niezależność z tempem wędrówki), ale też i minusy (wymaga trochę podróżniczego doświadczenia).

Nie ma nic za darmo – koszty trekkingu do EBC

Jadąc na trekking zorganizowany przez agencję musimy zakładać kwotę od około 1600 USD wzwyż, w zależności od tego co jest w cenie. Przy samodzielnie organizowanych trekkingach pamiętajmy, że za sam przelot do Lukli zapłacimy około 180 USD, choć zapewne najbardziej uderzy nas po kieszeni wyżywienie. I jeszcze jedno. Nie zapominajcie, że Nepal to kraj „napiwkowy”, co wypada w swoim budżecie uwzględnić. Można też rozważyć zostawienie swoim przewodnikom lub tragarzom czegoś z naszych ubrań czy ekwipunku – na pewno się ucieszą.

stupa
Trzeciego dnia trekkingu możesz liczyć na takie zachwyty. (arch. autorki)

Harmonogram standardowego, najkrótszego trekkingu do bazy pod Everestem (uwaga, pisownia nazw i wysokości w zależności od źródła mogą nieco się różnić):

  1. dzień – przelot do Lukli (2800 m), 3-4 godzinny trekking do Phakding (2600 m)
  2. dzień – trasa Phakding (2600 m) – Namche Bazar (3450 m)
  3. dzień – dzień restowy w Namche Bazar (warto w tym czasie zrobić wycieczkę do Kumjung, 3800 m)
  4. dzień – Namche Bazar (3450 m) – Tengboche (3800 m) lub Deboche (3750 m)
  5. dzień – Themboche/Deboche – Pheriche (4200 m) lub Dingboche (4400 m)
  6. dzień – dzień restowy w Pheriche (4200 m) lub Dingboche (4400 m)
  7. dzień – wędrówka do wioski Lobuche (4900 m)
  8. dzień – trasa z Lobuche (4900 m) do Gorak Shep (5100 m)

Dojście do Everest Base Camp (5300 m) odbywa się ósmego dnia albo już w dniu następnym. W międzyczasie warto wejść też na Kala Pattar (5550 m). Powrót tą samą trasą zajmuje 3-4 dni (nie robi się już przystanków aklimatyzacyjnych).


I na koniec jeszcze ważna sprawa. Załóżmy że już doszliśmy do bazy pod Everestem, która obsługuje nie tylko Everest, ale także inne góry, jak np. Lhotse czy Nuptse. Zrobiliśmy sobie zdjęcie z napisem, który nasz wyczyn potwierdza, chcemy wejść między namioty, a tu usłyszymy, że sorry, mamy zawracać! Nie oburzajmy się, takie są miejscowe zwyczaje, dawniej niepisane, a teraz już widniejące na stosownej tablicy przy wejściu na teren bazy. Musimy zrozumieć wspinaczy – nie chodzi o to, że są niegościnni, ale baza to ich „dom”, w którym chcą mieć trochę spokoju. Regułą jest że trekkerzy robią sobie zdjęcia bazy z dystansu i wracają do ostatniej wioski (Gorak Shep), gdzie zresztą zostawiają swoje rzeczy, do bazy idąc na lekko.

Do zobaczenia na himalajskich szlakach!

Monika Witkowska w bazie pod Everestem i Lhotse.
Autorka w bazie pod Mount Everest. (arch. autorki)
Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:
Zobacz również:

Możliwość komentowania została wyłączona.